Nasza pierwsza majówka

Śniadanie w doborowym towarzystwie górek

Jest wiosna 2017. To nasza pierwsza majówka razem i czekam na nią jak dziecko na cukierka. Mamy ambitne plany. Nie mamy samochodu. No ale po co komu samochód jak nogi młode, góry kochamy, a w ogóle to chodzenie przecież świetnie robi kondycji!


16km pierwszego dnia jest ok. Wejście na pierwszy szczyt naszej wycieczki prowadzi przez gęsty, bukowy las. Słoneczko przyświeca między gałęziami. „Cześć” odpowiada każda z mijanych osób, ale takich osób jest mało, co jawi się jako kolejny, ogromny plus. Szczyt zdobyty w super czasie – brawo my!

Szczęśliwa zdobywczyni Śnieżnika


Entuzjastycznie wchodzimy w dzień drugi, który prowadzi nas w dół tylko po to, żeby po kilku godzinach znowu wysłać nas w górę. Jest super! Nasze ciała idealnie pracują w górskich warunkach. Kiedy któreś słabnie to drugie zaczyna śpiewać kroplą deszczu namaluję cięęęę, albo jakiś inny hicior i od razu jest lepiej. Na naszej trasie mijamy piękne, pręgowane koty, pan pod kościołem wyposaża nas w kiełbasę i pajdę chleba za piątaka. Raj panie, po prostu raj!

W idealnym momencie przychodzimy na pociąg, który ma nas zabrać do nieszczęsnego dnia numer trzy.


Dzień dobry środo, czemu mnie nienawidzisz? Dzień zaczynamy podobnie jak ten poprzedni. Z wysokości schodzimy do miasta. Mam na twarzy uśmiech, ale Fleszara już mi się nie chce śpiewać. Czuję pulsujące mięśnie w nogach. Kiedy przechodzi koło mnie małe, uśmiechnięte dziecko mam ochotę podciąć mu nogę. Można rzec, że nastrój mój podupadł. Idziemy przez park, Michał mnie wyprzedza, a ja toczę się, jak z „radością” zauważam – pod górę. Pasy plecaka wżynają mi się w ramiona, to cholerne słońce lada chwila mnie roztopi, a jego nie widać w polu widzenia, więc nawet nie ma komu ponarzekać. A gdyby tak pieprznąć tym plecakiem o ziemię i klapnąć na nim? I tak właśnie robię.


Mija około 5 minut zanim Michał do mnie dołącza. Myślał, że idę swoim tempem i poszedł jeszcze spory kawałek dalej. Rewelacja. Moje morale leżące dotychczas u mych stóp zaczynają kopać sobie dół. Czuję też, że tama, którą ustawiłam z samego rana tego nieudanego dnia staje się coraz słabsza i lada chwila pęknie. Nie mija nawet chwila. Ogarnia mnie gwałtowny szloch. Bo miało być tak super, a co to ma znaczyć ten dzisiejszy dzień? Góra, dół, góra, dół. Gdzie światełko w tunelu? Gdzie baza? Jak cieszyć się dołem kiedy na horyzoncie kolejne wejście pod górę? A tak w ogólę to po co ja tak hojraczę? Mogłam oddać swój plecak i iść wygodniej i mogłam zakwestionować plan podróży przed wyruszeniem, a tak idę w tym maratonie głupca podczas gdy normalni ludzie leżą gdzieś na złotym piaseczku.


Michał nie słyszy co mi głowa podsuwa, ale widzi mokre policzki i mocno przytula. Powoli schodzi ze mnie napięcie. Robimy kilkunastominutową przerwę i daję sobie odpocząć. Kiedy ruszam dalej, już bez ważącego pół tony i jeszcze troszeczkę tobołu, czuję się lepiej. Zaraz będzie schronisko. Mam światełko w tym cholernie ciemnym tunelu. Wchodzimy po kilku schodach i rzeczywiście! Widzę jak flaga Algidy powiewa przed drewnianą chałupką. Uratowana! Piwo i tłuste frytki, albo chociaż hot dog mnie uratują! Jestem biedna, więc zajmuję miejsce na ławce w cieniu, blisko puszystego psa, leżącego z miną wskazującą na błogostan. Michał jest oddelegowany na zakupy. Już wszystko dobrze. Lekkie promienie na twarzy, tyłek na ławeczce, pies w zasięgu wzroku. Już wszystko dobrze.


Widzę jak Michał wraca z tacą, a na tacy niesie dwa Żubry i dwa bliżej nieokreślone kształty. Na pewno frytki. Uśmiecham się szeroko. Podchodzi od tyłu, całuje mnie w policzek, stawia przede mną piwo i dwa naleśniki z serem i cukrem pudrem. „Frytki były w tej samej cenie, a było ich bardzo mało. Doszedłem do wniosku, że naleśniki pożywniejsze”.


Czy Wy też właśnie wspominacie te pierwsze tygodnie razem, kiedy druga osoba jeszcze nie zna Waszych przyzwyczajeń?


Niebo się otwiera, a Roland McDonald ciska z niego piorunami i obrzuca moje naleśniki gradem. Jak ja nienawidzę słodkich obiadów!

Tylko Żubr ratował sytuację. Tylko żubr.


Komentarze

Popularne posty